Tym razem szkółka Realu Madryt zanotowała przez weekend dwie porażki, chociaż Castilla jeszcze nie rozegrała swojego spotkania. Ważną informacją jest natomiast stworzenie kolejnej drużyny w canterze. W Prebenjamínie grają chłopcy z rocznika 2005. Za nimi już udany początek rozgrywek, bowiem wygrali z San Roque na inaugurację.
Opublikowano: 2016-07-31 13:39:22+02:00 · aktualizacja: 2016-08-05 17:02:41+02:00 Dział: Sport Sport opublikowano: 2016-07-31 13:39:22+02:00 aktualizacja: 2016-08-05 17:02:41+02:00 fot. Mirek2621/CC BY-SA Real Madryt, który zmierzy się 9 sierpnia w norweskim Trondheim z Sevillą w meczu o Superpuchar UEFA, poprosił lokalny klub szóstej ligi o wypożyczenie boiska na trening. Spotkał się jednak z odmową z powodu zajęć szkółki piłkarskiej w tym samym czasie. Klub Malvik IL gra w szóstej lidze, lecz posiada jedno z najlepszych boisk w Norwegii, położone w dodatku nad fiordem w odległości 15 minut od stadionu Lerkendal, gdzie odbędzie się mecz. Real zwrócił się do klubu o udostępnienie boiska na trening 8 sierpnia, lecz tego dnia rozpoczną się zajęcia szkółki piłkarskiej dla dzieci. Wiceprezes Malviku Frode Forbord wyjaśnił na antenie telewizji NRK, że nie ma znaczenia kto chciał skorzystać z boiska, ponieważ ważniejsze są dzieci i nie byłoby etyczne odwołanie ich zajęć tylko z racji prestiżu zainteresowanego. W szkółce będzie przez pięć dni trenować 270 dzieci i nie możemy im po prostu powiedzieć, żeby tego dnia nie przyjeżdżały, ponieważ na ich boisku trenować będą prawdziwi piłkarze — powiedział. Podkreślił, że istniała jednak możliwość pogodzenia interesów obu klubów. Zaproponowaliśmy Hiszpanom trening, z naszymi dziećmi na trybunach. Real jednak kategorycznie odmówił, chcąc mieć boisko zamknięte i bez żadnych widzów — zaznaczył Forbord. lap/PAP Publikacja dostępna na stronie:
W Polsce prawa do transmisji meczów Realu Madryt w LaLiga Santander i pozostałych meczów tej ligi są w posiadaniu Eleven Sports, do końca sezonu 2025/26. Nadawca ten dzieli się jednak meczami, na zasadzie sublicencji, z CANAL+ Polska , więc część meczów Królewskich można oglądać w Eleven Sports, a część w CANAL+ Sport. Wyświetl 1-50 z 104 elementów Brak w magazynie Brak w magazynie -28,00 zł Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie -5,00 zł Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Brak w magazynie Szkółka piłkarska Realu Madryt została założona w 1972 roku z myślą o rozwijaniu piłkarskiego potencjału młodych talentów. Od tamtej pory akademia stała się prawdziwą fabryką piłkarskich gwiazd. Klub jest dumni z faktu, że wiele utalentowanych graczy przeszło przez jego szeregi, a niektórzy z nich stali się gwiazdami
Jak informują dziennikarze hiszpańskiej "Marki", Real Madryt doszedł do porozumienia z Realem Sociedad w sprawie sprzedaży Takefusy Kubo. 16 Lipca 2022, 15:40 PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt To byłby kosmos! Cristiano Ronaldo stworzy atak marzeń? Real w ostatnich latach bardzo mocno wdrożył politykę sprowadzania talentów z całego świata. W ten sposób do Madrytu trafili chociażby Vinicius Junior, Rodrygo Goes, Reinier Jesus oraz Takefusa Kubo. Szczególnie transfer tego ostatniego był bardzo głośny. Wszystko z powodu tego, skąd Japończyk do Madrytu przychodził. Kubo odszedł bowiem ze szkółki FC Barcelona po wygaśnięciu jego kontraktu. W ten sposób "Los Blancos" zabrali największemu rywalowi jednego z najbardziej utalentowanych zawodników. Od tego czasu Kubo nie doczekał się poważnej szansy na Santiago Bernabeu. Japończyk raz po raz był wypożyczany. Okazuje się, że tego lata najprawdopodobniej na stałe opuści Real. Władze "Królewskich" doszły bowiem do porozumienia w sprawie jego jak to ma w zwyczaju w takich sytuacjach, zabezpiecza przyszłość, gdyby zawodnik odpalił. Działacze mają sprzedać 50 procent praw do zawodnika, co pozwoli na duży zarobek w przyszłości lub wykupienie go z San Sebastian za okazyjną cenę. Według dziennikarzy "Marki", 21-latek podpisze umowę do 2027 minionym sezonie Kubo reprezentował barwy Mallorci. Wystąpił łącznie w 31 meczach i w tym czasie udało mu się strzelić dwa gole oraz zanotować trzy też: Cristiano Ronaldo zastąpi Lewandowskiego? Kolejne informacje z Niemiec Emocjonalne pożegnanie. Gwiazdor Serie A tę datę zapamięta na zawsze ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodne, co zrobił piłkarz. Ukradł koledze gola WP SportoweFakty Real Sociedad Piłka nożna Real Madryt Hiszpania Primera Division Piłka w Europie Piłka nożna w Hiszpanii Takefusa Kubo
Terminarz Szachtara Donieck w Lidze Mistrzów . Szachtar trafił do grupy F z triumfatorem poprzednich rozgrywek Realem Madryt, a także RB Lipsk i Celtikiem Glasgow.

blocked zapytał(a) o 20:48 Czy w polsce są jakieś szkółki Realu Madryt ? Jeśli są to gdzie ? Najlepiej gdzieś w województwie kujawsko-pomorskim 1 ocena | na tak 100% 1 0 Odpowiedz Odpowiedzi Chamillionaire odpowiedział(a) o 20:49 Ja o takiej nie słyszałem. 0 0 EKSPERTGTS Cm Punk odpowiedział(a) o 21:42 Chyba , jednak nie ma . 0 0 Chodź przywale ci całusem ;* odpowiedział(a) o 12:07 Raczej nie ma, a szkoda -,- 0 0 blocked odpowiedział(a) o 21:43 Polecam Teatr Narodowy. 1 2 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Lista kapitanów hiszpańskiego klubu piłkarskiego Real Madryt. Lista zawiera chronologiczny wykaz graczy, którzy pełnili funkcję kapitana Realu Madryt. Lista kapitanów Realu Madryt Były kapitan - Raúl González Blanco
Zdjęcie główne: Przekraczając próg muzeum Realu Madryt, od razu miażdży przepych miejsca, w którym właśnie się znalazłeś. Jest jak sacrum. Podobnie jak w świątyni przepych złota i kosztowności robi wrażenie, tak tutaj zobaczysz wszechogarniające bogactwo trofeów. W kościele znajdziesz wizerunki świętych, a w rzeczonym muzeum twoim oczom ukaże się wielka mapa świata, na której widnieją wizerunki piłkarzy, którzy kiedykolwiek reprezentowali barwy Królewskich. Mimowolnie wzrok kieruje się ku „Polonia”, a tam stare, retuszowane zdjęcie młodzieńca z podpisem (Walter Rozitskiy), a obok – Jerzy Dudek. Nie ma się co oszukiwać. W Realu Madryt nigdy nie doczekaliśmy się kozaka znad Wisły. O Rozitskym wiemy naprawdę mało, a status Dudka na Bernabeu wszyscy pamiętamy – z całym szacunkiem dla ikony polskiej piłki. Kopaszewski to z kolei Francuz polskiego pochodzenia. Natomiast w wieloletniej historii Polacy zostawiali swój ślad na wizerunku Blancos – przez bezpośrednie mecze, strzelane gole lub – jak w przypadku Glika, Matuszka i Króla – snuli marzenia, że kiedyś pewnego pięknego dnia zadebiutują w pierwszej drużynie W pogoni za marzeniami, czyli Realowi Madryt się nie odmawia Jesień roku 2005. Właściciel i jednocześnie trener wodzisławskiej szkółki piłkarskiej – Janusz Pontus – zabiera trzech swoich podopiecznych do Hiszpanii, by podpisać kontrakt z małym klubem UD Hordada, będącym trampoliną do uprawiania piłki nożnej na profesjonalnym poziomie. Matuszek od początku stawiał na futbol. Jak sam przyznał, w dzieciństwie nauka zeszła na dalszy plan, co rodzice rozumieli i akceptowali. Kamil Glik od zawsze marzył o wyjeździe na Zachód. Krzysztof Król – piłkarz bardzo pewny siebie – nie wahał się ani chwili. Szymon Matuszek, Kamil Glik i Krzysztof Król „na salonach”Żródło: Dariusz Kurowski, Natychmiast zwrócili na siebie uwagę ludzi reprezentujących Real Madryt. Jak wspomina Król, po jednym z meczów Hordady podszedł do niego tajemniczy facet, który chwalił się kontaktami z Fernando Morientesem. Zabrał go na testy do stolicy i już po kilkunastu minutach pierwszej gierki pomachał, że wszystko jest w porządku i zostaje. Wkrótce dołączyli Glik i Matuszek, podpisując 3,5 letnie kontrakty z zapisem, że klub może je rozwiązać pod koniec każdego miesiąca. Wszystko przez to, że co jakiś czas do szkółki trafiało nawet po kilkunastu adeptów piłki z całego świata i trzeba było robić miejsce. Rywalizacja panowała ogromna, po kilku piłkarzy na każdą pozycję. Nastolatkom z Polski nie było łatwo. Młodzi piłkarze z zagranicy nie mieli taryfy ulgowej. Pewnego rodzaju wyścig szczurów wymagał silnej psychiki, taka generalna próba charakteru. Poza boiskiem było już lżej, bo mieszkali w dwóch pokojach – wszelkie sprawy organizacyjne załatwiał Real Madryt. Musieli się tylko skupić na piłce. Nawet jeśli była to tylko drużyna „B” i „C”, młodzi chłopcy mogli poczuć się wyróżnieni. Życie w Hiszpanii, mieszanka kultur i infrastruktura, jakiej w Polsce wówczas jeszcze nikt nie widział. Za darmo dostali sprzęt sportowy, dostęp do wszystkich obiektów i od dwóch do trzech tysięcy euro miesięcznie + premia i samochód, by dojeżdżać na treningi. Niestety ani Glik, ani Król, ani Matuszek nie mieli prawa jazdy, więc musieli dogadać się ze starszym kolegą z Czech, który miał uprawnienia. Dojeżdżali na przedmieścia Madrytu – do Valdebebas, a tam hotel, dwanaście odgrodzonych boisk, basen siłownia. Młodzież nie była separowana od seniorów. Dbano, aby adepci mieli najlepszych na wyciągnięcie ręki. Niestety skończyło się na tym, że jeden z piłkarzy młodszych roczników skoczył do wody w getrach, czym rozwścieczył ówczesnego trenera Królewskich – Fabio Capello. Ten zrobił awanturę i sielanka młodocianych się skończyła. Kontakt z największymi Polacy trzymali się razem i do dziś wspominają wszelki kontakt z ówczesnymi gwiazdami. Najserdeczniejsi byli: Raul Gonzalez, Sergio Ramos, Ivan Helguera, Guti i Salgado. Ludzie najbardziej z Realem Madryt kojarzeni, wiecznie uśmiechnięci. Klepali młodych chłopaków po plecach, pytali się o sprzęt, czy może czegoś nie brakuje. Raul: czegoś ci brakuje? Szepnij mi słówko – to ci załatwię. Są to momenty, które Matuszek, Glik i Król z Hiszpanii wywieźli. To się pamięta – szczególnie teraz, kiedy kariery (poza Kamilem Glikiem) znalazły się na zakręcie, a marzenia o wielkiej karierze pozostały na dobre w tej sferze. Niestety już nie do spełnienia. Szczególnie dla Szymona Matuszka, w którym nadzieje pokrywano największe. Upalne lato, mecz z rówieśnikami z Betisu – ćwierćfinał młodzieżowych mistrzostw Hiszpanii. Spotkanie zbliżało się ku końcowi – piłka sytuacyjna i Matuszek trafia do bramki. Real ostatecznie wygrał po dogrywce 4:3, ale to Szymon został bohaterem meczu, bo przedłużył nadzieję na zwycięstwo. Podróże do USA, Kanady, cieszenie się uwielbieniem na mieście, kiedy przechadzasz się po Madrycie w dresie Realu. Ludzie wiedzą, że trenujesz w ich klubie i lada moment możesz być wielki. Jan Urban, czyli ja tu przechodzę do historii 30 grudnia 1990 roku Osasuna Pampeluna jechała do Madrytu jak na ścięcie. W stolicy uchodzili za klub z prowincji, a Real napakowany gwiazdami – Fernando Hierro, Emilio Butragueno, Hugo Sanchez. Założenia taktyczne Osasuny na ten mecz były standardowe – murujemy własne pole karne i próbujemy atakować z kontry. Pierwszy nieśmiały atak w pierwszej połowie, rzut rożny. Do dośrodkowania nadbiega polski napastnik – Jan Urban – i uderza trochę niezdarnie – trochę głową, trochę barkiem. Akcja numer dwa – Urban przejmuje piłkę w środkowej strefie boiska, niweluje nieco dystans do bramki strzeżonej przez Buyo i oddaje strzał. Potem zmierzono, że polski napastnik uderzał z 38 metrów, a piłka leciała z prędkością 98 km/h. Futbolówka zatoczyła łuk nad bramkarzem i wpadła w róg bramki. Królewscy są wyraźnie rozbici przebiegiem spotkania, a Osasuna nabiera wiatru w żagle. Obecni na Santiago Bernabeu wiedzą, że katastrofa jest blisko, a ich ulubieńcy nie mają argumentów. Kolejny atak skrzydłem, piłkę przejmuje Urban – techniczny strzał i w Madrycie cisza jak makiem zasiał. Słychać tylko niewielką grupkę obecnych na stadionie fanów Osasuny. Jan Urban po latach przekona się, że to najpiękniejszy dzień w jego karierze. Fantastyczny występ pieczętuje asystą przy bramce na 4:0. To było jak złoty klucz do historii Osasuny, której Urban stał się ikoną. Sprawca jednej z najdotkliwszych porażek w historii Realu Madryt. Urban relacjonował, że z tego, co po meczu, niewiele pamięta. Błyski fleszy, mikrofony, pytania dziennikarzy, rozśpiewany autokar w drodze do swojego miasta. Ludzie wyszli na ulicę i bawili się aż do 1 stycznia. Po trzecim golu pomyślałem – ja tu przechodzę do historii! Nie wiedziałem co się dzieje – wspomina. Spiker witający Osasunę wykrzyknął: wiecie co? Zmieniliście numer do Madrytu! Teraz to 04! Ambasador polskiej piłki i buty na zamówienie Po mistrzostwach świata w Korei i Japonii, nastroje kibiców piłkarskich w Polsce były ponure. Klęska reprezentacji na Dalekim Wschodzie, Wisła Kraków w odwrocie, a polskich piłkarzy w Champions League jak na lekarstwo. Czarno-biały obraz dopełnił brak awansu na ME 2004. Realia stanowiące całkowity odwrót tego, czym cieszymy się teraz. Był jeden człowiek, który w trudnych dla nas czasach był ambasadorem polskiej piłki, ceniony za granicą i notujący wspaniałe występy – Jacek Krzynówek. Bayern Leverkusen będący drugą siłą w Niemczech po Bayernie Monachium, trafił w Lidze Mistrzów na spektakularną grupę z Realem Madryt. Krzynówek w Champions League 2004/2005 zdobył w sumie trzy gole. Do trafienia z Realem, dołożył jeszcze grupowe z Romą i bramkę honorową w 1/8, którą strzelił… Dudkowi na BayArena. Ustalił wynik tamtego nierównego dwumeczu na 2-6. Klub z małego miasta, mimo swoich sporych ambicji, nie mógł równać się z przedstawicielami pierwszej ery galaktycznych, głównym faworytem do zwycięstwa. Tymczasem chłodny, wrześniowy wieczór roku 2004 na BayArena, zapisał się w historii jako największe zwycięstwo Bayeru Leverkusen w historii. Swoją rolę odegrał Jacek Krzynówek – pod koniec pierwszej połowy precyzyjnym strzałem pokonał Ikera Casillasa. Piłka odbiła się od słupka, a następnie od pleców bramkarza. W bardzo podobny sposób Krzynówek pokona Ricardo w Lizbonie kilka lat później, a strzały z dystansu staną się jego znakiem rozpoznawczym. Tajemnicę swoich uderzeń zawsze tłumaczył bardzo małą stopą. Nosił tak mały rozmiar obuwia, że Adidas musiał mu robić specjalne egzemplarze na zamówienie. Niemiecka prasa ostrzegała przed Davidem Beckhamem i jego strzałami. Po meczu pisano, że w rolę Beckhama wcielił się polski pomocnik. Do dzisiaj jest to jeden z najbardziej spektakularnych występów naszego rodaka w historii Champions League. Człowiek, który poleciał w kosmos Czy przebieg słynnego starcia Borussii Dortmund z Realem Madryt w półfinale Ligi Mistrzów 2013 mogą oddać jakiekolwiek słowa? To, co się wtedy wydarzyło, wszyscy pamiętamy. Dyskusje o tym, czy Robert Lewandowski jest napastnikiem światowego formatu przestały mieć sens, bo odpowiedź stała się oczywista. Każdy polski piłkarz byłby wielbiony już wtedy, kiedy dokonałby czegoś bez precedensu w polskich warunkach. Pojedynczy gol w Lidze Mistrzów był czymś wielkim. Strzelenie czterech w półfinale i to przeciwko najbardziej utytułowanej drużynie Europy – to wymyka się poza wszelką interpretację. „Czwórka” słynniejsza niż polscy dominatorzy/terminatorzy wioślarstwa Retro Futbol mierzy historię. Historia stała się symbolem. 24 kwietnia 2013. Mecze nad Wisłą Real Madryt z polskimi drużynami zagrał sześć oficjalnych spotkań. Wszystkie wygrał, a bilans bramek wynosi 12-4. – 1/32 Pucharu Europy Stal Mielec 1:2 Real Madryt Sekulski 74’ – Santillana7’, Del Bosque 52’ Stal Mielec: Kukla – Karaś, Kosiński, Bielewicz, Rześny, Gąsior (46’ Oratowski), Kasperczak, Hnatio, Lato, Krawczyk, Sekulski. Trener: Zientara Real Madryt: Miguel Angel – Uria, Sol, Benito, Pirri, Camacho, Velazquez, Breitner, Del Bosque, Jensen, Santillana (86’ Uria), Guerini. Trener: Miljanić Przegląd Sportowy: Różnica klasy była aż nadto widoczna (…) Jensen, Santillana oraz Guerini robili dosłownie co chcieli, bowiem Polacy nie byli w stanie znaleźć sposobu na powstrzymanie pozbawionych szablonu ataków (…) Gdyby stalowcy zagrali od początku z taką energią i bojowością jak w ostatnim kwadransie, wówczas – być może – w innych nastrojach wyjeżdżaliby na spotkanie rewanżowe do Walencji. – 1/32 finału Pucharu Europy Real Madryt 1:0 Stal Mielec Pirri 63’ Real Madryt: Miguel Angel – Uria, Sol, Benito, Camacho, Del Bosque, Pirri, Velazquez, Jensen, Santillana, Guerini. Trener: Miljanić Stal Mielec: Kukla – Karaś, Bielewicz, Kosiński, Rześny, Gąsior, Kasperczak, Oratowski, Lato, Krawczyk, Sekulski. Trener: Zientara Przegląd Sportowy: Mecz został rozegrany na Estadio Luis Casanova w Walencji z powodu awantur w czasie meczu Bayern – Real Madryt. Mistrz Hiszpanii nie może rozgrywać meczów na własnym stadionie (…) Piłkarze Stali prezentowali się bardzo dobrze, a nawet zebrali sporo oklasków od czterdziestu tysięcy hiszpańskich kibiców (…) Zastanawialiśmy się, jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby wystąpił Andrzej Szarmach, bowiem Stal wypracowała wiele sytuacji podbramkowych. – 1/16 finału Pucharu Europy Górnik Zabrze 0:1 Real Madryt Hugo Sanchez 65’ (karny) Górnik Zabrze: Wandzik – Jegor, Piotrowicz, Dankowski, Grembocki, Urban, Komornicki, Klemenz, Rzepka, Baran (85’ Orzeszek). Trener: Bochynek Real Madryt: Buyo – Esteban, Tendillo, Solana, Gordillo, Schuster, Sanchis, Vazquez, Butragueno (85’ Hugo Sanchez. Trener: Beenhakker Przegląd Sportowy: Wizyta królewskiej drużyny z Madrytu – zgodnie z przewidywaniami – okazała się najsilniejszym magnesem na piłkarskich kibiców w naszym kraju w ciągu ostatnich lat. Na Stadionie Śląskim zebrało się ich prawie sześćdziesiąt tysięcy (…) Mistrzowie Polski zeszli z boiska pokonani, ale należą im się słowa uznania. – 1/16 finału Pucharu Europy Real Madryt 3:2 Górnik Zabrze Sanchez 27, 82’, Butragueno 78’ – Jegor 41’, Baran 54’ Real Madryt: Buyo – Sanchis, Tendillo, Solana, Esteban, Schuster, Vazquez (68’ Michel, Gordillo, Butragueno (84’ Hugo Sanchez. Trener: Beenhakker Górnik Zabrze: Wandzik – Grembocki, Dankowski, Piotrowicz, Jegor, Grzanka (81’ Zagórski), Rzepka, Baran (81’ Kamiński), Urban. Trener: Bochynek Przegląd Sportowy: Przez 82 minuty piłkarze Górnika Zabrze mogli realnie myśleć o zwycięstwie nad Realem Madryt i awansie do kolejnej rundy Pucharu Europy. Od początku nie zamierzali ustąpić pola Hiszpanom. W 54. minucie madryccy kibice zamarli ze zdziwienia i przerażenia (…) Krzysztof Baran zdołał wreszcie pokonać bramkarza. Górnik wyszedł na prowadzenie 2:1. – III runda eliminacji Ligi Mistrzów Wisła Kraków 0:2 Real Madryt Morientes 72’, 90’ Wisła Kraków: Majdan – Baszczyński, Kłos, Głowacki, Mijajlović, Uche, (63’ Gorawski), Szymkowiak, Cantoro, Zieńczuk (82’ Kukiełka), Żurawski, Frankowski (77’ Kuźba). Trener: Kasperczak Real Madryt: Casillas – Salgado, Pavon (85’ Celades), Samuel, Roberto Carlos, Figo, Beckham, Helguera, Zidane (68’ Guti), Ronaldo (68’ Morientes), Raul. Trener: Camacho Przegląd Sportowy: W każdej akcji było widać, iż do Krakowa przyjechała drużyna wielka – taka, jakiej w Polsce od dawna nie widzieliśmy. Każde dotknięcie piłki przez piłkarza Realu miało coś z wirtuozerii. I choć bramki długo nie padały, można było podziwiać przyjęcia, błyskawiczne, niesygnalizowane podania, dryblingi wykonywane z niebywałą lekkością. – III runda eliminacji Ligi Mistrzów Real Madryt 3:1 Wisła Kraków Ronaldo 3’, 31, Pavon 84’ – Gorawski 89’ Real Madryt: Casillas – Salgado, Pavon, Samuel, Roberto Carlos, Figo (81’ Solari), Beckham, Helguera, Zidane, Raul, (65’ Guti), Ronaldo (65’ Morientes). Trener: Camacho Wisła Kraków: Majdan – Baszczyński, Kłos, Głowacki, Mijajlović, Gorawski, Kukiełka (84’ Kwiek), Cantoro, Zieńczuk, Frankowski (57’ Kuźba), Żurawski. Trener: Kasperczak Przegląd Sportowy: Hiszpanie wygrali bez najmniejszego wysiłku, od początku do końca bawiąc się w jednym celu – nie po to, aby awansować do Ligi Mistrzów, ale po to, by urządzić prawdziwy spektakl swoim kibicom. Tak naprawdę wiślacy zajmowali się głównie patrzeniem, jak Real Madryt marnuje kolejne okazje, chcąc zdobyć gola w cyrkowy sposób. KAMIL ROGÓLSKI Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE.
REAL MADRYT Podsumowanie sezonu 2021/2022. Przed nowym sezonem nic nie zapowiadało, że dla Realu Madryt będzie on tak spektakularny. Najlepszy w historii. Rok temu zabrakło trofeów, odszedł wypalony Zidane, którego powrót na ławkę trenerską nie był najlepszą decyzją, odszedł też Ramos i Varane – dwa filary obrony, a mizerny
MAGAZYN PS: Czy jest jakaś drużyna, której reprezentacja Hiszpanii powinna się dziś obawiać? MICHEL GONZALEZ: Nie, absolutnie. Hiszpania jest najlepsza na świecie i udowadnia to w każdym meczu. Udowodni to także w meczach z Francją w eliminacjach mundialu w 2014 roku? Reprezentacja Francji jest w fazie rekonstrukcji i sporo jej brakuje, by stać się silną drużyną, jaką była jeszcze do niedawna. Do meczów eliminacyjnych zostało wprawdzie trochę czasu, Francuzi mają bardzo dobrych zawodników, więc być może uda się im odbudować, ale w tej chwili Hiszpania na pewno nie musi obawiać się Francji. Dla Francuzów prawdziwym testem będzie EURO 2012. Wówczas będą mieli okazję sprawdzić się w starciu z najlepszymi drużynami, nabrać doświadczenia. Moim zdaniem zarówno Hiszpania, jak i Francja zagrają w Brazylii. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Jak ocenia pan grupę, w której gra La Roja? Ani Białoruś, ani Gruzja czy Finlandia nie są w stanie przyćmić czy chociażby sprawić jakieś większe problemy Francji i Hiszpanii. Selekcjoner Francuzów Laurent Blanc mówi, że nie wiadomo, czy Hiszpania będzie taką samą drużyną za dwa lata. Przez dwa lata wiele może się zdarzyć. Ale Hiszpania nie musi się o nic martwić, bo nasza kadra narodowa ma solidną bazę. Reprezentacje młodzieżowe grają w taki sam sposób, więc zawodnicy, którzy stopniowo dostają szansę debiutu w dorosłej drużynie, nie mają problemu z dostosowaniem się do jej wymogów. Za parę lat wymiana kilku piłkarzy odbędzie się w sposób naturalny i zmiany nie odbiją się negatywnie na jakości reprezentacji. Praca wykonywana w federacji jest fantastyczna. W ostatnich latach nie tylko triumfowała pierwsza reprezentacja, ale kadra U-21 wygrała niedawno mistrzostwa Europy, podobnie jak U-19, a zatem nie sądzę, by La Roja za dwa lata zmieniła się w jakiś radykalny sposób na gorsze. Czy Hiszpanii trudno będzie obronić tytuł mistrza Europy w przyszłym roku? Na pewno nie będzie to łatwe, bo grając przeciwko mistrzom, inne drużyny zawsze bardziej się mobilizują. Hiszpania jest jednak tak silnym kolektywem, że powinna obronić tytuł. Co więcej, jestem też przekonany, że La Roja będzie królować w światowym futbolu jeszcze długi czas. A zatem nie powtórzy się casus Francji, która w 1998 roku zdobyła mistrzostwo świata, w 2000 mistrzostwo Europy, a w kolejnych turniejach sukcesywnie zawodziła? Nie, Hiszpanii na pewno to nie grozi. Problem polegał na tym, że w tamtym okresie Francja miała zbyt wielu liderów, zawodników będących wielkimi gwiazdami jak Thierry Henry, Lilian Thuram, David Trezeguet czy Zinedine Zidane. Starcie tylu indywidualności nie wyszło drużynie na dobre. U nas jest inaczej. Hiszpania tworzy zgrany kolektyw, w którym nikt nie pretenduje do bycia lepszym od innych, nawet zawodnicy Realu Madryt i Barcelony potrafi ą jakoś się dogadywać. W tym tkwi siła drużyny i klucz do sukcesów. Czego zabrakło pańskiej generacji, by odnieść podobny sukces? To były inne czasy, inny system eliminacji. Do finałów awansowała tylko jedna drużyna z grupy eliminacyjnej, więc kiedy na przykład trafi aliśmy na Francję, był albo wóz, albo przewóz, a nie jak dziś jeszcze dodatkowa szansa w barażach. Często odpadaliśmy po rzutach karnych, które zazwyczaj są loterią, a nie wyznacznikiem oceny umiejętności danej generacji piłkarzy. Kiedy Hiszpania wygrała EURO 2008, w ćwierćfi nale właśnie w rzutach karnych pokonała Italię, co nie znaczyło, że Włosi mieli słabych zawodników tylko że akurat wtedy los chciał, by to oni przegrali. Jak ocenia pan reprezentację Polski? Uważam, że przed EURO wykonywana jest bardzo dobra praca, dostrzegam znaczny postęp w waszej grze od ubiegłorocznego meczu z Hiszpanią. Po tylu latach bez zaznaczenia swojej obecności w ważnych imprezach, jestem pewien, że tym razem polska reprezentacja będzie godnym gospodarzem turnieju i drużyną, która będzie rywalizować z najlepszymi jak równy z równym. Trudno być optymistą, kiedy w rankingu FIFA zajmujemy 69. miejsce. To nie ma żadnego znaczenia. Rankingi nie grają, nie trzeba się tym przejmować. A po mistrzostwach na pewno będzie on wyższy. Naszymi najlepszymi zawodnikami są na razie bramkarze. Dlaczego pani tak sądzi? Przecież wielu waszych piłkarzy gra w ligach zagranicznych, choćby w silnej lidze niemieckiej, gdzie nabierają doświadczenia i przekładają je na poziom drużyny narodowej. Owszem, macie bardzo dobrych bramkarzy, ale jestem przekonany, że w mistrzostwach pojawi się przynajmniej jeden piłkarz z pola, który będzie mógł pretendować do miana rewelacji turnieju. Mówiąc o naszych bramkarzach, nie mogę nie spytać o Jerzego Dudka... To wspaniały profesjonalista w pełnym tego słowa znaczeniu, poświęcający się dla klubu, a to się ceni. Nie każdy godziłby się na rolę rezerwowego nawet takiego bramkarza, jakim jest Casillas. W Realu uznawany był za perfekcyjnego rezerwowego. Za rezerwowego dającego gwarancję. Pewne było, że w razie kontuzji Casillasa na ławce jest godny zmiennik. Przed kilkoma dniami ogłosił zawieszenie kariery, rozważa decyzję o jej zakończeniu. Nie wiedziałem... Był bliski skończenia kariery już kilka lat temu, ale Real z każdym sezonem przedłużał mu kontrakt, dlatego został w Hiszpanii tak długo. Kiedy pracował pan z młodzieżową drużyną Realu Madryt, miał pan w niej trzech Polaków: Krzysztofa Króla, Kamila Glika i Szymona Matuszka. Pamiętam ich, ale minęło już kilka lat i nie mam na ich temat żadnych wieści. Gdzie teraz są? Król i Matuszek grają w polskiej lidze, Glik wcześniej był w Palermo, później został wypożyczony do Bari, a teraz jest zawodnikiem Torino. Słyszałem, że trafił do Włoch, ale nie wiedziałem, do którego klubu... Zawsze bardzo chwalił pan całą trójkę. Kiedy trafili do Realu, mogli przenosić góry. Trenowali z zapałem, widać było u nich radość z gry, cieszyli się, że wyjechali ze swego kraju i mogą doświadczyć czegoś nowego w dotąd nieznanym dla nich miejscu. Rywalizacja w Hiszpanii jest jednak ogromna, nie każdy ją wytrzymuje. Oni są jeszcze młodzi, myślę, że będą mieli szansę, by ponownie spróbować sił za granicą. Najważniejsze, by regularnie grali. Polakom trudno jest przebić się w Hiszpanii. Hiszpanie również nie sprawdzali się w polskiej lidze, więc działa to w obie strony. Poza tym każdy kraj ma swoje zwyczaje, kulturę, styl życia – to też nie jest bez znaczenia. Na razie jest pan bez pracy. Jakieś plany na przyszłość? Czekam na propozycje. Za chwilę zaczyna się sezon, więc trudno będzie znaleźć zatrudnienie, ale myślę, że w ciągu roku na pewno pojawi się jakaś szansa. Interesują pana tylko oferty z Hiszpanii? Nie, jestem otwarty na propozycje także z zagranicy. Na przykład z Polski? Tak, również. Wyjazd z Hiszpanii nie jest dla mnie problemem. Na pewno poważnie rozważyłbym każdą propozycję. Lubię trenować i chcę to robić, nieważne w jakim kraju. 2uPId5V. 77 191 328 436 121 367 361 327 350

szkółka realu madryt w polsce